Dla wielu ten „wiatraczek” jest miejscem magicznym, przywołującym miłe, być może romantyczne wspomnienia.
Mowa o charakterystycznej stawie – świetle nawigacyjnym wprowadzającym statki do portu w Świnoujściu.
Pierwotnie ramiona wiatraka napędzane były przez mechanizm zegarowy. Przysłaniały światło karbidowe, które nocą pulsowało w ustalonym rytmie. Dość szybko źródło światła karbidowego zastąpiono silną żarówką elektryczną, przesłanianą przez obracającą się blendę. Łopaty wiatraka zostały wówczas unieruchomione, ale nie zdecydowano się ich demontować. Może to za sprawą pewnej legendy o żonie schorowanego marynarza?
Kobieta usłyszała głos nakazujący wysłanie małżonka do starego młyna, gdzie ten uzyska pomoc i uleczy uciążliwe dolegliwości.
Tak też się stało. Młynarz przyjął truchło mężczyzny na wizytę, potem nakazał mu spacery i kąpiele błotne, co uzdrowił a nawet odmłodziło męża – ku uciesze strapionej wcześniej żony.
Od tego czasu marynarze tłumnie przybywali na leczenie do starego młynarza. Ten prędko umarł, nie przekazując nikomu tajników terapii. Świnoujście stało się jednak miejscem kojarzonym z odnową biologiczną.
Stawa Młyn przypominać ma tę legendę, jest też chyba najbardziej rozpoznawalnym obiektem na planie miasta.