Słyszeliście o marszu śledzia?
Są to zawody sportowe, ale rywalizację między zawodnikami zastępuje współpraca i dobra zabawa. Impreza ma miejsce na płyciźnie zatoki Puckiej – łączącej Hel ze stałym lądem w Rewie.
Zawody rozgrywają się w czterech etapach:
- “Etap wiary” – wejście do wody i stopniowe oddalanie się od brzegu półwyspu Helskiego. Po około 700 m woda staje się na tyle głęboka, że na chwilę traci się grunt pod stopami.
- “Etap syndrom Mojżesza” – marsz w wodzie po kolana, a potem po wąskim pasku suchej ziemi, jak biblijny Mojżesz, “mając mur z wód po prawej i lewej stronie”. Zawodnicy mijają wystające z wody wraki statków (niczym zatopione rydwany faraona), w tym wrak okrętu podwodnego ORP Kujawiak.
- “Etap próby” – każdy uczestnik zjada specjalnie przyrządzonego śledzia, popijając go marynarskim napojem. Wszystko po to, by móc z odwagą stawić czoła ostatniemu wyzwaniu.
- “Etap byle do brzegu” – to już prawdziwa walka o przetrwanie. Uczestnicy płynąc muszą pokonać kilometrowy sztuczny przekop w mieliznach. Są tu ciągnięci na linie przez kutry rybackie. Motywacją do utrzymania się na powierzchni wody, jest widoczny w oddali brzeg.
Płycizna ciągnąca się łukiem pomiędzy Kuźnicą Morską i Rewą jest naturalnym piaszczystym wałem – zatopioną mierzeją utworzoną pomiędzy obecnym Zalewem Puckim (zwanym Małym Morzem) oraz Zatoką Pucką.
Więcej informacji oraz terminarz zawodów na: www.marszsledzia.pl
Zdj. materiał prasowy organizatora.